14 października 2009

Złote SERCA

Angelika z Tryszczyna

Agata z Bydgoszczy

Michałek z Tryszczyna

Pan Sławek ze Strzelec

Szymon z Bydgoszczy

Kasia z Bydgoszczy

Basia z Brzozy

16 września 2009

Historia Luny i szczeniaków - ciąg dalszy

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

7 września 2009

• Media o nas...

Łańcuch z ciężarkami wrósł mu kark, ratujmy życie Bolka (www.pomorska.pl)

Nowo powstałe bydgoskie Towarzystwo Pomocy Zwierzętom Animals walczy o uratowanie życia konia, który przez kilka lat chowany był w bestialskich warunkach.

Tak wyglądał Bolek, kiedy wywożono go z jego więzienia - gospodarstwa na Mazurach

Bolek, bo tak nazywa się czworonóg, ma zdeformowane kopyta i martwicę karku, w który wrośnięty był łańcuch z ciężarkami.

Towarzystwo Pomocy Zwierzętom "Animals” zostało założone przez grupę inicjatywną, na której czele stanęła Irena Janowska, usunięta wcześniej przez zarząd z szeregów Bydgoskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt "Animals”.

Udręczony i zaniedbany

- To jedna z pierwszych spraw, którymi się zajmujemy. Historia Bolka przeraża i wzrusza. Już dawno nie widziałam tak udręczonego i zaniedbanego zwierzęcia. Najgorsze, że obecnie nie ma praktycznie pieniędzy na leczenie konia - mówi Irena Janowska.

Bolek (imię nadano mu dopiero w klinice Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu) został zamknięty w ciemnej komórce, kiedy miał pół roku.

Trzy i pół roku gehenny

Jego właściciel założył mu łańcuch, do którego przyczepił czterokilogramowe obciążniki, bo denerwował go dźwięk metalu, kiedy źrebak potrząsał łańcuchem. Koń rósł z opuszczoną ciężarem głową, a łańcuch wrastał mu w ciało. Z czasem ropa zaczęła zalewać mu oczy, a ciało zaatakowała grzybica. Nieobrabiane kopyta ciążyły i uniemożliwiały jakikolwiek ruch.
Koń przebywał w niewoli przez trzy i pół roku.

Natychmiast do kliniki

- Procedura odebrania go trwałaby miesiącami. Dlatego zdecydowano odkupić go od właściciela i przewieźć do schroniska "Tara” w Wińsku pod Wrocławiem. Stamtąd natychmiast skierowano je kliniki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Pamiętając reakcję Czytelników na apel o ratowanie konia Orana, który wystosowałam w październiku, podjęłam zobowiązanie leczenia tego nieszczęsnego zwierzęcia - informuje Irena Janowska.

Pomóżcie!

Pomoc potrzebna jest od zaraz, bo brakuje pieniędzy na leczenie antybiotykami, operacje martwicy karku, leczenie grzybicy i doprowadzenie nóg do stanu umożliwiającego Bolkowi chodzenie. Do tej pory oczyszczono jego rany, wstępnie przycięto kopyta, zaszczepiono przeciwko tężcowi i grypie oraz odrobaczono konia.
Wszystkim, którzy chcieliby pomóc w ratowaniu życia Bolka podajemy numer konta TPZ "Animals”: Bank Pocztowy w Bydgoszczy, nr 45 1320 1117 2053 7395 2000 0001 z dopiskiem "Ratujemy Bolka”.


Ciąg dalszy historii Bolka:


Sprawa Bolka. Animalsi zebrali jeszcze osiem tysięcy złotych
Wspólnie uratowaliśmy konia Bolka
Maltretowany koń czuje się już lepiej

***

Pomóżmy jeżom przetrwać (www.mmbydgoszcz.pl)

Jeże żyją na Ziemi już ponad 15 milionów lat, ostatnio jednak naturalne obszary ich bytowania kurczą się na skutek niszczącej dla środowiska działalności człowieka.

Towarzystwo Pomocy Zwierzętom Animals w Bydgoszczy przypomina o tym i podpowiada, jak można pomóc jeżom przetrwać.

Jeże najlepiej czują się na obrzeżach lasów. W ciągu ostatnich dziesięcioleci zmiany w przyrodzie były jednak tak drastyczne, że dziś siedziska jeży coraz częściej spotykamy w ogródkach działkowych, a nawet w pobliżu osiedli mieszkalnych.

Wbrew rozpowszechnionemu w bajkach wizerunkowi jeża niosącego na grzbiecie jabłko, jeże wcale nie jadają roślin – przeciwnie: są mięsożerne. Żywią się m.in. owadami, ślimakami i pająkami. Zapadają w sen zimowy na przełomie października i listopada, układając się w pod warstwą liści, gałęzi lub w zakamarkach wiejskich budynków. Śpią pięć miesięcy, pod warunkiem, że udało im się zgromadzić wystarczająco grubą tkankę tłuszczową. Młode jeże, którym nie osiągnęły bezpiecznej zimowej wagi 700-800 gramów, mogą obudzić się z głodu i z zimna. Dlatego jesienią wzrasta liczba jeży wędrujących w poszukiwaniu pokarmu – niestety także na szosach, gdzie w cieplejsze wieczory chętnie przysiadają owady. Jeż, wyczuwając nadjeżdżający samochód, nie ucieka, lecz zwija się w bezbronny kłębek. Warto więc dokarmiać jeże w październiku, wieczorami stawiając na ziemi miseczkę z podrobionym mięsem – ograniczy to ryzykowne wędrówki chociaż kilku osobników.

Jeże, które przed nadejściem zimy są zbyt małe, jeże chore, zmarznięte lub osierocone można uratować. Chorego jeża poznamy po tym, że nie reaguje na naszą bliskość, przebywa w słońcu lub jest wychudzony. Nietypowym widokiem jest też jeż wędrujący zimą – oznacza to, że zbudził się z zimowego snu. Zziębniętego, drżącego ssaka możemy rozgrzać termoforem z ciepłą wodą i ręcznikiem. Zdarza się też, że jeże cierpią na kaszel wywołany przez wewnętrzne pasożyty – słysząc go, warto zabrać zwierzątko do weterynarza. Ewentualne pasożyty zewnętrzne spomiędzy kolców można usunąć samodzielnie – kleszcze koniecznie ruchem obrotowym, by nie pozostawić w skórze główki. Zdarza się też, że jeża trzeba odrobaczyć, uważając, by nie przedawkować toksycznego środka i nakładając go, ominąć pyszczek. Do chorób jeży nie zalicza się wścieklizna, bo ugryziony przez zakażone zwierzę jeż nie przeżyłby, najprawdopodobniej śmiertelnie zraniony w brzuszek. Jeśli obserwujemy u jeża kojarzoną ze wścieklizną spienioną ślinę, jest to jedynie zwyczajowe „bąblowanie”.

Jeża przechowywać można w kartonie o wymiarach ok. 2 x 2 x 0,5 m, wyściełanym co dzień świeżymi gazetami, wyposażonym w mniejszy karton z sianem lub papierami.
- Nie wolno trzymać jeża w zagraconym miejscu – upomina pani Irena Janowska, prezes Towarzystwa Pomocy Zwierzętom Animals. – Kolce jeża stroszą się przy ruchu w tył, co uniemożliwia mu wydostanie się z zakamarków, w które udało mu się bez problemu wejść.

Młode jeże karmi się co 3 godziny z butelki, mlekiem z herbatą koperkową lub czarną (1:1), a osobniki, których waga przekroczyła już 150 g, papką z mleka, wody i kaszki pszennej, stopniowo dodając niewielkie ilości mielonego mięsa. Należy zadbać o to, by jeż przed wypuszczeniem na wolność odzwyczaił się od butelki. Jeśli opiekujemy się dorosłym jeżem, można karmić go raz dziennie pokarmem z puszek dla kotów lub psów, gotowanym jajkiem, surowym lub gotowanym mięsem. Poimy jeża wyłącznie wodą i dbamy o czystość używanych naczyń.

Zdrowego jeża koniecznie trzeba wypuścić w zarośniętym, oddalonym od miasta miejscu lub we własnym ogrodzie, najwcześniej na przełomie kwietnia i maja, koniecznie o zmierzchu. Dobrze przez pewien czas wspierać go, podając wieczorami pożywienie.
- Jeże są dzikie i podlegają ochronie – przypomina pani Janowska. – Trzymanie ich w domu jest sprzeczne z prawem.
Dodatkowym argumentem jest tu zamiłowanie jeży do wędrówek. W ciągu życia pokonują one obszar do kilkudziesięciu hektarów.

Jak jeszcze można pomóc jeżom uniknąć śmierci? Jeśli jesienią planujemy spalić stertę liści lub gałęzi, koniecznie upewnijmy się, że nie zamieszkał w niej zwierzak. W miarę możliwości unikajmy też niszczenia traw i ściernisk, stanowiących dla jeży źródło pokarmu. Niestety niebezpiecznego dla jeży konfliktu cywilizacji z naturą nie da się zlikwidować, można jedynie starać się ograniczyć jego tragiczne skutki.

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


***

Suczka do budy była przywiązana łańcuchem. Bez jedzenia i picia... Z dziewięcioma szczeniakami!
(www.pomorska.pl)

Wychudzona suczka z 9 szczeniakami została zabrana przez Towarzystwo Pomocy Zwierzętom "Animals” z działki przy ulicy Inwalidów. Psy mają teraz szansę na kochający dom. Oczywiście liczymy na pomoc Czytelników "Pomorskiej”.

Suczka razem ze szczeniakami została zapakowana do samochodu i wywieziona z działki. Zwierzaki na pewno nie będą tęsknić za losem, które zgotował im poprzedni właściciel.

Irena Janowska, prezes Towarzystwa Pomocy Zwierzętom "Animals”, przyszła wczoraj do naszej redakcji zmęczona, ale szczęśliwa. "Animalsom” udało się uratować kolejnego bezdomnego czworonoga, tym razem suczkę z 9 szczeniakami.

- W czwartek dostaliśmy wiadomość, że na opuszczonej działce przy ulicy Inwalidów jest wychudzona i zaniedbana suczka z 9 szczeniakami - opowiada Irena Janowska. - Jak się później dowiedzieliśmy, działka została odebrana poprzedniemu właścicielowi za długi. Podobno były tam dwa psy, z których jeden został zabrany, a suczka z małymi właśnie została. Niestety, właściciel nie zapewnił jej ani picia, ani jedzenia. Co prawda od pewnego czasu dokarmiali ją inni działkowcy, ale bez naszej interwencji los czworonogów mógł być przesądzony. Na opuszczoną działkę przychodziło podobno jakieś towarzystwo, które piło tam alkohol. Mieli podobno mówić, że jak ktoś nie zrobi porządku z tymi psami, to oni to zrobią - dodaje prezes TPZ "Animals”. - Nie mogliśmy więc czekać.

W szeregach "Animalsów” nastąpiła więc pełna mobilizacja. Na początek znalezienie miejsca, do którego będzie można zawieźć suczkę. Na szczęście udało się znaleźć tymczasowe schronienie, w jednej z podbydgoskich miejscowości. Kolejna sprawa to znalezienie transportu. - Trochę czasu zajęło mi, zanim znalazłam samochód, ale udało się. Właściciel jednej z bydgoskich firm, który chce zostać anonimowy, pożyczył nam auto. Kolejni dobrzy ludzie zbudowali w dwa dni ogomną budę dla zwierzaków - mówi Irena Janowska.

- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zastaliśmy żałosny widok. Drobniutka, wychudzona suczka była przywiązana do budy ogromnym łańcuchem, ciężkim jak dla krowy, a nie dla psa. W dodatku na szyi nie miała obroży, tylko okropną kolczatkę. Trzeba ją też będzie wyczesać, bo jej sierść składa się z ogromnych kołtunów - opowiada prezes TPZ "Animals”.

Kto chce pomóc "Animalsom”, może wpłacić pieniądze na konto: Bank Pocztowy, nr konta 45 1320 1117 2053 7395 2000 0001, z dopiskiem "Ratujemy pieski z działek”. Potzrebne są między innymi środki na karmę i szczepienia. Za jakiś czas będzie można też adoptować pieski. Informacje pod numerem - 721 82-82-82.


Więcej we wtorkowym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"

• Pieski do adopcji!!!

Już niedługo będzie można u nas odebrać szczeniaczki. Suczka trafiła do nas z interwencji – jej poprzedni właściciel nie zapewnił właściwych warunków dla suczki i jej szczeniąt.
(...?)
















Hobby - all for pets
 

Animals - Towarzystwo Pomocy Zwierzętom Copyright © 2009 Cookiez is Designed by Ipietoon for Free Blogger Template